24 listopada 2017
Jechałem sobie jak zwykle do pracy. Jadę sobie Postępu i właśnie mam przeciąć Marynarską, gdy kątem oka widzę, że coś zapier… z lewej strony i nie ma zamiaru się zatrzymać. Jestem na zielonym, nie wiem co za głąb siedzi w Mondeo, które wyrasta mi przed maską. Nie mam szans wyhamować i nagle świat zaczyna wirować. Moja Berta zatrzymuje się a ja mam problem, żeby przez chwilę puścić kierownicę. Wreszcie wysiadam i… Zaczyna się. Olej na asfalcie, szkło, blachy i plastiki. Berta nie ma przodu, z przeciskających się obok niej samochodów słyszę tylko bluzgi. Przyjeżdża policja, laweta. Później lekarz, kołnierz ortopedyczny, leki i rehabilitacja.
Brakowało chwili, i bym go minął. Brakowało sekundy, gdybym jechał ciut wcześniej i to on wjechałby rozpędzony w moje drzwi. Nie wiem, czy wtedy bym to napisał. Dobrze, że ma mnie co boleć.
Uważajcie na drogach i miejcie oczy na około głowy. Wystarczy naprawdę chwila.