Z racji, że w planach mam podniesienie nieco środka ciężkości Żuka, postanowiłem zmodyfikować zawieszenie, by jak najlepiej robiło robotę. Ponieważ podczas ostatnich modyfikacji i remontu Żuka zrobiłem w zasadzie wszystko jeśli chodzi o elementy łączące i regulacyjne zawieszenia, pozostały jedynie amortyzatory. Niedawno wrzuciłem gazówki na przód – tylne od Mercedesa W123 – Monroe. Dolne mocowanie wymagało trochę pracy, ale udało się wszystko spasować. Po wymianie buda Żuka stała się zdecydowanie sztywniejsza przy bujaniu.
Kolejnym krokiem było znalezienie amortyzatorów na tył. Poszukiwania trochę trwały, ponieważ mało który producent podaje wymiary i sposób mocowania amortyzatorów. Bardzo pomocna okazała się australijska strona firmy Monroe. Tam znalazłem potrzebne informacje.
Później było szukanie konkretnych już amortyzatorów.
Oto mój wybór:
Bilstein 19-227870 – gazowe amortyzatory od Mitsubishi L200
Są ciut krótsze niż oryginały Żukowskie. Zmierzyłem jednak maksymalne rozprężenie oryginałów i okazało się, że praktyczny zakres pracy spokojnie się mieści w wymiarze nowego amortyzatora.
Porównanie długości
Praktyczna maksymalna długość oryginalnego amortyzatora vs nowy Bilstein
Jak widać jest sporo zapasu.
Bilsteiny mają oczka na mocowanie o średnicy 16mm. Żuk ma dolne mocowanie 16mm, górne 12mm. Jednak Żukowskie amortyzatory mają tuleję dopasowującą, dokładnie w potrzebnym wymiarze. 16mm średnica zewnętrzna, 12mm wewnętrzna, wystarczyło je wyciągnąć. Śruba z nakrętką M10 pod klucz 15mm, trochę inwencji i tulejka była moja.
Później nieco smaru wazelinowego i wciśnięcie tulejki na miejsce.
Na koniec montaż amortyzatorów w Żukiecie.
Voila! Gotowe.
Cała operacja zajęła około półtorej godziny. Mogło być szybciej, ale szukanie odpowiedniej do wyciągnięcia tulei nakrętki, zajęło mi trochę czasu.
Nie sprawdziłem ich w ruchu, bo do odpalenia Żuka potrzebuję jeszcze kilku dni. Wkrótce dam znać, jakie są wrażenia z jazdy, sam jestem bardzo ciekaw.
W każdym razie ze wszystkich Żuków, jakimi udało się jechać mój naprawdę dobrze trzymał się drogi, nawet gdy udało mi się go postawić bokiem i wyprowadzić z “driftu” (szczegóły w relacji z Gruzji 2017). I to wszystko na starych amortyzatorach. Nie powiem, były w dobrym stanie, ale myślę, że teraz będzie naprawdę czuć różnicę.
Z resztą jeśli chcecie poznać opinie innych na temat prowadzenia się naszego Żurka zapytajcie Piotrka Diesla, czy Mirka z “Kolizyjnego”.
AKTUALIZACJA:
Dziś wreszcie wytoczyłem Żuka i zrobiłem objazdówkę po okolicy drogami utwardzonymi i leśnymi duktami. Dołożyłem także kawałek mocno dziurawego i nierównego asfaltu. Oraz kawałek drogi z płyt betonowych. Jazda była po prostu rewelacyjna. Żuk może nie płynął jak Citroen z hydroaktywnym zawieszeniem, ale zachowywał się doskonale. Tłumienie przechyłów bocznych i nierówności było absolutnie fenomenalne. Jestem naprawdę bardzo zadowolony ze zmiany elementów zawieszenia.